Spotkanie autorskie ze Szczepanem Twardochem

Zapewne znacie to uczucie, tą miłą ekscytację, a zarazem lęk, wstyd, kołotanie serca i motyle w brzuchu, zaraz przed spotkaniem się ze swoim idolem. Taką osobą może być dla nas każdy, kogo wysoko cenimy, kto zmienił coś w naszym życiu – dla mnie takimi osobami są cenieni przeze mnie pisarze – między innymi Szczepan Twardoch.
Kiedy dowiedziałam się, że do Rybnika, mojego miasta, ma przyjechać Szczepan Twardoch, niezmiernie się ucieszyłam. Do spotkania jednak było jeszcze mnóstwo czasu, więc radość i podniecenie odstawiłam na później, nie chcąc zapeszać. Pod koniec września przeżyłam mały zawał serca, kiedy dowiedziałam się, że Twardoch jednak nie pojawi się 15 października w Rybniku. Byłam bliska rozpaczy (dosłownie!), ale pocieszałam się tym, że być może spotkanie odbędzie się w innym terminie – no i się odbyło! W ciągu Rybnickich Dni Literatury upieczono dwie pieczenie na jednym ogniu bowiem 2 października odbyło się spotkanie autorskie ze Szczepanem Twardochem, a 15 października w Rybniku pojawi się Ignacy Karpowicz – czyli duet dwóch znakomitych polskich pisarzy.

Fot. Dominik Gajda (rybnik.com.pl)

Szczepana Twardocha nie trzeba chyba przedstawiać nikomu – to autor niesamowitej „Morfiny” (o której pisałam TU) i nominowanego do Nagrody Nike „Dracha” (o którym pisałam TU). Moje spotkanie zaczęło się właściwie nie od spotkania ze Szczepanem Twardochem, a od spotkania z Karoliną z bloga Tanayah Czyta (jej relacja ze spotkania TU). Po piętnastej przeżyłam już zawał (drugi z powodu Twardocha!), bo mój autobus spóźnił się o ponad dwadzieścia minut, dlatego już się bałam, że nie dotrę na czas. O 16.30 byłam już w Rybniku i szybko biegłam do Karoliny, która czekała na mnie na dworcu. Jako że miałyśmy mało czasu do spotkania, szybko pośpieszyłyśmy w kierunku MBP w Rybniku. Na miejscu spotkałyśmy się z moimi i jej znajomymi.

T7

Spotkanie rozpoczęło się oczywiście przedstawieniem autora, jako niezwykle utalentowanego, młodego twórcy, na co Twardoch się zaśmiał, że przecież ma już 36 lat. Prowadzący spotkanie – Wacław Wrana – skupił się głównie na najnowszej powieści Szczepana Twardocha, czyli na „Drachu”. Układ ten miał oczywiście swoje plusy i minusy – bo z jednej strony dowiedziałam się niezwykle wielu ważnych rzeczy o „Drachu”, a do tego Twardoch podzielił się z nami swoim zdaniem odnośnie Śląska i kilku śląskich spraw, ale z drugiej strony miło byłoby się dowiedzieć czegoś więcej o „Morfinie” czy „Wiecznym Grunwaldzie” – zdaję sobie jednak sprawę z tego, że takie spotkanie musiałoby wtedy trwać przynajmniej trzy godziny, a nie godzinę – nie wliczając w to wszystko podpisywania książek.
Twardoch przeczytał nam fragment „Dracha”, co było wprost niesamowite. Zawsze powtarzam, że nie ma to jak posłuchać, jak autor interpretuje swoje dzieło.
Szczepan Twardoch, jak podkreślam zawsze i wszędzie, to niezwykle inteligentny i mądry pisarz. Na spotkaniu opowiadał o tym, jak lubi pracować ze starymi mapami, studiować je dokładnie, zagłębiać się w klimat historii, którą opisuje. Zapytany o to, jak wygląda jego typowy dzień odpowiedział, że on już nie ma typowych dni – że w tym roku nie było dziesięciu dni z rzędu, które spędziłby w domu. „Dracha” pisał głównie w Berlinie, gdzie, jak twierdzi, zaraz z rana zabierał się do pracy – pisał, studiował mapy, archiwa, dopiero gdzieś do południa uświadamiał sobie, że warto by było upodobnić się do człowieka, umyć zęby, włożyć coś innego niż piżamie, po czym znów zabierał się do pracy. Podczas pisania książki, Twardoch twierdzi, że ogólnie wariuje – jak każdemu pisarzowi raz podoba mu się jego dzieło, innym razem uważa, że jest kompletnie do niczego – zarówno on, jak i książka.

Prawie wszystkie postacie z „Dracha” są prawdziwe. Pisarz studiował archiwa i nadał swoim bohaterom prawdziwe nazwiska osób, które kiedyś mieszkały w danym miejscu, w którym rozgrywa się akcja powieści. W ten sam sposób zrobił sobie listę typowo śląskich nazwisk, które weryfikował później ze stroną internetową i tak nazwał inne postacie. Najbardziej zżył się ze starym Pindurem, którego wymyślił całą biografię, ale ze względów praktycznych nie umieścił jej w książce – twierdzi, że nie było już tam dla niej miejsca. Brak przypisów odnośnie śląskiego, niemieckiego, a nawet rosyjskiego ma symbolizować niezrozumienie. Twardoch opowiadał nam o tym, jak w czasach, w których dzieje się „Drach” ludzie się ze sobą nie dogadywali – nie każdy znał niemiecki czy rosyjski, aby porozumieć się z sąsiadami, dlatego aby pozwolić swoim czytelnikom zagłębić się bardziej w klimat powieści razem z wydawnictwem podjął decyzję o nie dodawaniu przypisów. Brak chronologiczności ma z kolei symbolizować chaos, jakim jest historia. „Historia to nie coś, co było. Historia jest teraz” – tłumaczył Twardoch.
Twardoch wyznał nam, że jego dziadkowi książka się nie podobała, bo „o takich rzeczach sie nie godo”, przy okazji poruszając temat śląskiej mentalności, gdzie wszystko musi zostać w domu, w rodzinie – każda rodzina ma taką swoją opowiedzianą nad stołem, najlepiej po niemiecku, aby dzieci nie słyszały, historię, o której się nie mówi.

T2

Pod koniec spotkania Twardoch zdradził jeszcze, że obecnie pracuje nad nową powieścią, którą ma zamiar skończyć pod koniec tego roku. „To powieść w której znowu powracam do Warszawy (…). Będzie o boksie, o gangach, porachunkach ulicznych…”. Natomiast już za kilkanaście dni możemy spodziewać się „Wielorybów i ciem”, czyli dzienników Szczepana Twardocha.

Kiedy przyszedł czas na pytania, dwoje starszych ludzi – kobieta i mężczyzna – rozentuzjazmowani przekazali autorowi swoje uznanie co do „Dracha”. Po dłuższej wypowiedzi starszy pan zakończył tak: „To było kapitalne. Czy ma pan jakiś sposób, żeby takie coś napisać?”, na co niezwykle zawstydzony Szczepan Twardoch w odpowiedzi posłużył się metaforą pikseli (lub puzzli) – nie chciał, abyśmy od razu znali całą historię – czyli widzieli cały obraz – chciał, aby najpierw zaświecały się pojedyncze piksele, które z czasem miały tworzyć coś coraz bardziej logicznego, aby pod sam koniec powieści ukazać się w całości. Ogółem można było zauważyć, że komplementy wprawiały autora w zakłopotanie – czerwienił się i spuszczał głowę z dół. 🙂
Zapytany jeszcze o Muzeum Śląskie w Katowicach odpowiedział, że bardo boli go to, że w tak fantastycznej architekturze stworzono coś tak słabego. Wystawa, eksponaty, jakie muzeum przedstawia nadają się na gazetkę w szkole podstawowej – jak twierdzi. „Jak można zbudować muzeum śląskie, pomijają wojnę trzydziestoletnią?!”. Jego zdaniem to historia Śląska przedstawiona nie przez Ślązaka, a Polaka. Ponadto autor skrytykował Kazimierza Kutza – „Mam wrażenie, że Kutz tą śląską dupowatość to sam sobie wymyślił”. W sprawie autonomii Śląska się nie wypowiedział, twierdząc, że się na tym nie zna, bo to przecież szereg spraw prawnych itd. – za co serdecznie mu dziękuję, naprawdę mądry człowiek – przekazał natomiast nam, Ślązakom, abyśmy byli Ślązakami przede wszystkim dla siebie, abyśmy promowali śląskość dla Ślązaków, a nie dla Warszawiaków. Skrytykował też niektóre nasze zachowania, jak np. ksenofobia, które nie prowadzą do niczego mądrego i sensownego. Twardoch wierzy też w górników – o ile wszystko to będzie w dobrym guście może pójść naprawdę w dobrą stronę. „Chociaż może mówię to jako dziecko z górniczej rodziny” – zaśmiał się.

T6

Później były już tylko podpisy. Ja oczywiście zdołałam jedynie wykrztusić „dzień dobry” i „dla Kasi”, chociaż chciałam mu powiedzieć, jak wiele dla mnie znaczą jego książki, że zmieniły moje życie. No cóż, może następnym razem? 😉

IMG_0155

Naprawdę bardzo zachwycił mnie charakter Twardocha. Oglądałam z nim mnóstwo wywiadów, ale wiadomo – na żywo to co innego. Bałam się, że pisarz stworzy barierę pomiędzy sobą, a czytelnikami, natomiast on był bardzo otwarty, zabawny i szczery. Sprawiał wrażenie jak najbardziej autentycznego, nie było w tym nic z aktorstwa czy pozy, którą mógł dla siebie wymyślić. Ponadto był niezwykle miły dla każdego, komu podpisywał książkę i było widać, że pochwały, komplementy wprawiają go w zakłopotanie – chociaż jak przyznał, miło jest dostawać nagrody, wiedzieć, że ktoś go docenia.

Po spotkaniu poszłyśmy z Karoliną na tartę i shake’a, gdzie rozmawiałyśmy o wszystkim – od Szczepana Twardocha, poprzez nasze wspomnienia z matury, aż po planowanie następnego spotkania. Mam nadzieję, że wkrótce znowu się spotkamy, bo naprawdę bardzo Cię polubiłam, Karolina!

Na koniec dodam jeszcze tylko tyle, że jeżeli będziecie mieć okazję aby spotkać Szczepana Twardocha, nie zwlekajcie! Przebywanie z jego ogromnym intelektem sprawia niesamowitą przyjemność – jak dobrze jest posłuchać mądrego człowieka, który ma do powiedzenia coś ważnego – bo w dzisiejszych czasach to jest rzadkością. Ja osobiście chcę więcej, czuję ogromny niedosyt i rozpaczam, że spotkanie już dobiegło końca.

*Wszystkie zdjęcia są autorstwa Pana Dominika Gajdy z portalu www.rybnik.com.pl

12 uwag do wpisu “Spotkanie autorskie ze Szczepanem Twardochem

  1. Widzisz, Ty zapamiętałaś jeszcze inne rzeczy, niż ja, bo jak ja pisałam notkę, to nie o wszystkim wspomniałam 🙂 Bardzo mi się podobała ta metafora pisana powieści na zasadzie pojawiania się kolejnych pikseli obrazu.

    No i oczywiście czekam: najpierw na dziennik, potem na „Kuma Kaplicę” (choć jakoś wyjątkowo mi „nie brzmi” ten tytuł)… Tak mi się coś zdaje, że ta powieść to znów będzie się działa w bliższej lub dalszej przeszłości…

    Cieszę się, że mnie polubiłaś ❤ Ja też Cię lubię i bardzo miło spędziłam czas 🙂 Jak już ustalałyśmy, na pewno widzimy się w listopadzie w Katowicach, a co więcej? To się okaże 🙂

    Polubione przez 1 osoba

    • Wiesz, ja chciałam robić notatki, ale tak się zasłuchałam, że o tym zapomniałam. Mam nadzieję, że na Karpowiczu uda mi się już coś naskrobać, bo później łatwiej jest pisać notkę, a i więcej w głowie zostaje.

      Masz rację, jakoś dziwny tytuł sobie Twardoch wybrał – nie pasuje mi zdecydowanie do XXI wieku, no ale może masz rację, że akcja będzie się dziać w przeszłości. Szczerze mówiąc nawet tak bym wolała.

      I oczywiście czekam na nasze spotkanie! ❤

      Polubione przez 1 osoba

  2. Pingback: Spotkanie autorskie ze Szczepanem Twardochem (Rybnik, 2.10.2015) | Książkowe światy - moje recenzje książek

  3. Pingback: Spotkanie autorskie z Ignacym Karpowiczem | Niebieska Papużka

  4. Pingback: Czytelniczy 2015 | Niebieska Papużka

  5. Pingback: Spotkanie autorskie z Witem Szostakiem | Niebieska Papużka

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.