Chociaż w zimę większość zwierząt nie wytyka swojego nosa zza ciepłej nory, pełnej zapasów i suchych liści, ptaki najłatwiej zauważyć, kiedy podfruwają do karmnika na parapecie, aby uraczyć się kawałkiem słoniny albo gdy zmarznięte przesiadują w dziupli, drzewa i kwiaty zakwitają dopiero na wiosnę warto pamiętać, że dziwy i cuda świata przyrody otaczają nas przez cały okrągły rok – nie tylko latem. Nie trzeba mieszkać w „Dziedzince”, drewnianej chatce pośrodku Puszczy Białowieskiej, jak Simona Kossak, aby rzucić okiem na to, co do zaoferowania ma nam Matka Natura. A uwierzcie, pokazać chce nam bardzo wiele. Nie trzeba nawet iść do lasu, który od tych „miastowych” oddalony jest o całe dziesiątki kilometrów. Ba! Nawet na spacer nie trzeba się udawać. Wystarczy wystawić nogę i ciekawski wzrok zza próg drzwi i rozejrzeć się wokoło. Najbardziej tajemniczy okazują się bowiem ci, o których wydaje nam się, że wiemy dużo – nasi współlokatorzy. Wydaje Wam się, że znacie każdy kwiatek w swoim ogródku? Że życie mrówek nie jest Wam obce? Że jaskółki zwiastują jedynie deszcz, a babka rosnąca pośrodku trawnika dobra jest tylko na skaleczenie? Nic bardziej mylnego! Natura lubi nam płatać psikusy…
Okazuje się bowiem, że taki tojad mocny, chociaż ozdobiony w piękne i bogate szafirowe kielichy, ostrzega nas samą nazwą (to-jad mocny), a 10 ml płynu z korzenia tej rośliny byłoby w stanie powalić konia. Wiele nieuświadomionych gospodyń lubi sadzić te kwiatki na grządkach w swoim ogrodzie i patrzeć, jak kwitną i rozwijają się… Podobnie rzecz wygląda z cisem, którego ekstraktem nasączano kiedyś groty strzał. Ale obok tych, które znacznie większe zastosowanie znajdą w czarnej magii, są też te, które lubują się w białej, czyli lecznictwie. Taka borówka – dobra praktycznie na wszystko. Fiołek szczególnie spodoba się paniom, bo napary ze świeżych albo suszonych kwiatów idealnie wpływają na cerę, dogłębnie ją oczyszczając i usuwając wszelkie niedoskonałości, tak samo rumianek – dobrze wpływa na skórę. Nie wspominając już o tych ziołach, które niezasłużenie zdobyły miano chwastu – jak pokrzywa, werbena, czy o drzewach, które obdarzają nas swoim dobrobytem przez całe swoje życie – jak lipa, kasztan, sosna czy grusza. A jeżeli rozejrzymy się uważniej, to zauważymy drobne stworzonka, które może nie zmieniają bezpośrednio naszego życia, ale są ważną częścią fauny. Wiedzieliście o tym, że dzięcioły się nienawidzą i unikają się wzajemnie jak ognia? Albo że sikorki to śpiochy? Albo że większość ptaków owadożernych – jeżeli już mówimy o stworzeniach latających – prześciga się w wykarmiania kukułczego dziecięcia? O, albo pająki, to dopiero ciekawe stworzenia – potraficie sobie wyobrazić, że większość pajęczyc po zapłodnieniu wysysa wnętrzności swojego partnera, pozostawiając tylko suchą skorupkę? Biedny ten pająk, ale cóż poradzić, są pragnienia silniejsze niż wola zachowania życia…
O tych i innych zdarzeniach ze świata przyrody opowiada nam Simona Kossak w swoim cudownym zielniku, specyficznej encyklopedii i w końcu księdze dziwów, jaką jest „O ziołach i zwierzętach”. To króciutkie opowiadania, które zawierają szczegółowe informacje, interesującą historię, często sięgającą starych, magicznych ksiąg zaklęć, a takżej poezji, podsumowane zabawną pointą. Wartością tej książki jest jej użyteczność i praktyczność – to nie tylko cudo, które warto mieć na półce, bo pięknie wygląda albo bo ma nietypową treść, ale naprawdę przydatne rady i spostrzeżenia, które pomogą nam żyć zdrowiej, lepiej i świadomiej. Simona Kossak pokazuje, że siedząca nad strumykiem przy wiejskiej drodze ropucha może zachwycić, chociaż naprawdę ciężko w to uwierzyć, że korniki też mają, podobnie jak ludzie, swoje zwyczaje seksualne, a dziki wcale nie są straszne – wręcz przeciwnie, to zwierzęta bardzo pokojowe. Piękno tkwi w szczegółach, dlatego warto otworzyć nieco szerzej niż mamy w zwyczaju oczy i spróbować je dostrzec. Na tym świecie nic – żadna roślina i ani jedno stworzenie – nie jest banalne i nudne. I Simona Kossak, nadzwyczaj wrażliwa biolożka, nam to udowadnia.
Na koniec warto wspomnieć, że „O ziołach i zwierzętach” pierwotnie ukazała się w 1995 roku, ale Wydawnictwo Marginesy postanowiło ją wznowić i przyoblec w przepiękną szatę graficzną (podobnie zresztą jak w przypadku „Sagi Puszczy Białowieskiej”).
Polecam z czystym sumieniem i rozradowanym sercem!