Miłość, co drwi z ludzi

Miłość bywa ślepa tak, jak i ślepy bywa los. Czasem wydawać się może, że znamy kogoś lepiej, niż siebie samego, że jego złe czyny nie są nam niespodzianką, a co więcej – swego rodzaju misją, by owego człowieka sprowadzić na dobrą drogę. Jesteśmy zdecydowani, by całe swoje życie poświęcić jednej osobie, wykazujemy gotowość, by je za nią oddać, a na końcu okazuje się, że miłość postanowiła tym razem z nas zadrwić. Czy można żyć ze złamanym i upokorzonym sercem? I jak po takim ciosie, którym jest brak uczucia, stanąć powtórnie na nogi?

Wierzę bowiem, że nadzieja kończy się dopiero wtedy, gdy kończy się życie.

W miejscowości L. aż huczy od plotek. Otóż w jednym ze starych domów – podupadającej ruinie – zamieszkała samotna kobieta z dzieckiem. Przychylnie nastawieni, ale daleko bardziej ciekawscy nowego mieszkańca sąsiedzi, postanowili odwiedzić Panią Graham, wypytując ją tym samym o wszystko, na co zdoła udzielić odpowiedzi. O ile z początku wydaje im się kobietą porządną i skrytą, tak czar ten pryska wtedy, kiedy po raz kolejny owa dama nie pojawia się na mszy. Co więcej, ściany mają uszy… Niedługo po jej przybyciu do Wildfell Hall, Pani Graham, staje w epicentrum plotek. Dlaczego kobieta z dzieckiem mieszka w tak starym domu bez męża? Co zmusiło ją, by zarabiać na życie, sprzedając obrazy? I przede wszystkim: Co łączy ją Federickiem, którego kilkakrotnie widziano w jej ogrodzie?

Z dnia na dzień Pani Graham traci owy tajemniczy urok i okrywa się złą sławą. Mieszkańcy są jej nieprzystępni, lecz jest wśród nich jeden, zdecydowany bronić imienia kobiety, która przez tak krótki czas stała się mu przyjaciółką. Gilbert Markham zamierza poznać przeszłość Helen, by móc ze spokojnym sumieniem bronić jej dobrego imienia. Ale czy ona okaże mu na tyle zaufania, by wyjawić wszystkie swoje sekrety? I czy on, Gilbert, nie straci odwagi w obliczu wszystkich plotek, które do niego docierają? Czy można kochać i jednocześnie nie być przy tym zranionym? Czy miłość to zawsze dobro w najczystszej postaci?


„Lokatorka z Wildfell Hall” to powieść nie tylko o miłości, ale również o nierównościach tak społecznych, jak i płciowych. W jej tekście pojawiają się ważne pytania, a mianowicie: czy żona jest własnością męża? Czy po ślubie kobieta ma jeszcze prawo decydować o samej sobie? Czy odwaga zawsze się opłaca?

Dotychczas niewiele miałam wspólnego z prozą sióstr Bronte – dane mi było przeczytać „Wichrowe wzgórza”, „Vilette” i w końcu „Lokatorkę z Wildfell Hall”, ale wszystkie trzy bezsprzecznie podkreślają swoją wartość i najwyższą literacką jakość. Jako powieści są przeciwwagą dla słodkich i cukierkowych książek Jane Austen, bowiem w nich – zamiast spokoju znajdowanego w cieniu drzew rosnących w angielskich ogrodach – odnajdziemy wilgotne i nieco mroczne wrzosowiska, stare domy, bohaterów, którzy zwodzą swoich czytelników – z jednej strony są czarujący, z drugiej strony w ciemności pokazują swoje kły.

„Lokatorka z Wildfell Hall” przesycona jest cytatami z Biblii, które wkładane są w usta bohaterów tak często, jak to konieczne. Znaleźć tu można Aniołów, których niegodnych jest ta Ziemia, jak i Diabłów, którzy zstąpili, wydaje się, z piekła. Czy sprawiedliwość dosięgnie każdego z nich?

Anne Bronte napisała powieść, która urzekła mnie swoim klimatem, swoją prawdziwością i bohaterami z krwi i kości. Rozkoszowałam się tą prozą przez kilka dni, co spowodowało, że książka stanie się prawdopodobnie jedną z moich ulubionych.

Jedna uwaga do wpisu “Miłość, co drwi z ludzi

  1. Pingback: Tydzień Blogowy 8/2018 – Wielki Buk

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.