Czy warto blogować? – pierwsze urodziny Niebieskiej Papużki

Czy warto blogować? To chyba pytanie, które prędzej czy później dopada każdego blogera. Po wymianie zdań na jednej z grup poświęconej czytaniu, której morał był taki, że zwykli czytelnicy nie chcą czytać wpisów recenzentów, nie odwiedzają blogów, bo recenzje zazwyczaj są nieszczere, wpadłam na pomysł, aby napisać o tym post. A że dzisiaj pierwsze urodziny tego bloga, ładnie się złożyło – sporo krytyki, ale jeszcze więcej nadziei i szczęścia.
Kiedy zakładałam bloga byłam pełna wątpliwości. Po pierwsze nazwa – no bo Niebieska Papużka w ogóle nie kojarzy się z książkami, więc profil ciężko będzie wyszukać, ktoś szybciej pomyśli, że to fanpage sklepu zoologicznego, niż portalu poświęconego literaturze. Z drugiej strony w Internecie mnóstwo było stron typu „… (imię) czyta”, „…(imię) recenzuje”, „recenzje… (imię)”, jeszcze więcej tych ze słowami „literatura”, „książka” czy angielski odpowiednik tego słowa – „book” (ewentualnie liczba mnoga). Stanęło więc na Niebieskiej Papużce i już od początku wiedziałam, że będzie ciężko – nie tylko ze względu na nazwę. Czy udźwignę ciężar pisania recenzji? Czy ja w ogóle nadaję się, żeby to robić? Kim jestem, żeby przekonywać kogoś do swojego zdania? A jednak chęć podzielenia się z innymi swoimi odczuciami po lekturze była silniejsza niż największe obawy. Postanowiłam spróbować.
Lajki – ciężka sprawa. Komentarze – jeszcze trudniejsza. Na początku miałam ich może z 40, w tym większość stanowili moi znajomi. Kiedy liczba ta wzrosła do 100, nagle ktoś „odlajkował” stronę i było nas na Niebieskiej Papużce 97, 98, w najlepszym przypadku 99, razem z polubieniem z mojego prywatnego profilu. Stawiając pierwsze kroki w blogosferze nie wiedziałam za bardzo jakie treści publikować. Recenzje, naturalnie, ale nie samymi opiniami fanpage żyje. Wstawiałam więc śmieszne, ale głupie obrazki dotyczące czytania, które miały mi pomóc w popularności. Memy nie pomogły. Założenie profilu na Instagramie i publikowanie ładnych, książkowych zdjęć też nie, bo większość moich obserwatorów postanowiła zostać tam, nie przenosząc się na bloga. Udostępnianie recenzji na facebookowych stronach związanych z czytelnictwem też nie pomogło, jedynie zniechęcało ludzi do moich recenzji, do mojego bloga. Takie strony to w końcu nie słup reklamowy, a możliwość wymiany zdań, podzielenia się swoimi uczuciami – a jakże tego dokonać, skoro wszystkie inteligentne pytania i uwagi zasłaniają linki do rozmaitych blogów? W końcu przestałam udostępniać swoje posty na grupach „czytaniowych” i zauważyłam, że statystyki wcale się nie obniżyły – przynajmniej nie drastycznie. Gdzie więc szukać pomocy? Co więcej robić? Może blogerzy książkowi? Spróbowałam. W większości przypadków dostałam niemiłe wiadomości, w których zostawałam zniechęcona do blogowania, wyzwana od leni i „dzieci, które wszystko chcą dostać za darmo”. No cóż, mówi się trudno, po upadku podnosi z ziemi koronę i biegnie się dalej. Na szczęście na mojej drodze blogowania pojawiły się takie dobre dusze jak Karolina czy Kamil, które pomogły, nauczyły, wiele rzeczy wyjaśniły i przede wszystkim – udostępniły moją stronę.
W końcu magiczny licznik polubień przekroczył 200, później 300 kliknięć. Na dzień dzisiejszy jest ich 365. Widzicie zapewne, że to nie dużo… czy warto jest więc się starać, pisać, siedzieć po nocach nad recenzjami, dobierać posty, pielęgnować stronę, robić zdjęcia, skoro statystyki wciąż nie są porywające, lajków jest tylko 360, recenzje czytane są tylko przez znajomych blogerów, a komentarze to zjawisko rzadkie?

Warto, nawet dla jednej osoby warto. Po tym roku nauczyłam się przede wszystkim tego, że blogowanie to nie tylko rozrywka – to ciężka praca, wymagająca poświęceń, czasem wyrzeczeń, dotrzymywania terminów i zrozumiałości względem drugiej osoby. To pokonywanie własnych słabości i książkowych stereotypów, to podróż, odkrywanie nowych dróg, poznawanie ludzi, możliwość prowadzenia ciekawych rozmów, otwarcia i rozwijania się.
Obok kontaktu z innymi, tak samo zakręconymi na punkcie książek jak ja, ludźmi, najważniejsze są dla mnie współprace z wydawnictwami. Moją pierwszą współpracą, był kontakt z wydawnictwem Stara Szkoła, do którego mam dzisiaj ogromny sentyment. Zaczęłam od „Ostatniej Arystokratki”, przeczytałam wszystkie wydane przez nich powieści. Później udało się z MG, z Prószyńskim i S-ka, których ostatnio trochę zaniedbuję z braku czasu, aż w końcu, po roku dobijania się do tego wymarzonego – zaczęłam współpracować z Marginesami. Wiecie, jakie to cudowne uczucie brać do rąk egzemplarz recenzencki i czuć to zaufanie i pokładane nadzieje?
W prowadzeniu bloga zawsze jest szansa, że ktoś cię dostrzeże, że twoje recenzje się spodobają, może dostaniesz szansę na robienie tego zawodowo? To motywuje, stale popycha do przodu. A kiedy ktoś pisze do ciebie i mówi, że podobała mu się twoja recenzja wiesz, że od swojego bloga nie potrzebujesz już niczego.
W ten rok nauczyłam się bardzo wiele. Popełniłam mnóstwo błędów, ale myślę, że napisałam też wiele dobrych recenzji. Już wiem, że kiedy przychodzi ten moment zwątpienia trzeba szukać pozytywów, bo najgorsze już za nami.
Nauczyłam się przede wszystkim tego, że warto. Po stokroć warto.

Za ten wspólnie spędzony rok bardzo Wam dziękuję. Wszystkim – blogerom, czytelnikom, wydawnictwom. A nawet krytykom, którzy sumiennie wytykali błędy i motywowali do poprawy. Za rok podziękuję Wam znowu, z pewnością lepiej, bo przez ten rok znowu dużo się nauczę.

poszukiwanie

A z okazji „roczku” zapraszam Was też do udziału w konkursie, w którym do wygrania jest ten oto nowiutki egzemplarz „Poszukiwania”. Co zrobić? Polubić fanpage, jeżeli jeszcze się tego nie zrobiło i w komentarzu na facebooku wyrazić chęć udziału.
Do dzieła!

13 uwag do wpisu “Czy warto blogować? – pierwsze urodziny Niebieskiej Papużki

  1. Gratuluję roczku :* Obchodzimy urodziny razem, ja i Twój blog 😀

    Przykro mi, że usłyszałaś tyle niemiłych słów na temat swojego bloga, ale tak jak piszesz: popraw koronę i zasuwaj dalej 🙂 Jeśli pisze się bloga z pasji (tak jak Ty), a nie dla lajków, to na pewno prędzej czy później znajdzie się grupę wiernych czytelników 🙂 Życzę jeszcze wielu współprac i wielu lat owocnego blogowania ❤ :*

    Polubione przez 1 osoba

  2. Gratuluję wytrwałości w prowadzeniu bloga.
    Mój blog nie ma jeszcze roku, ale czasem zastanawiam się, dlaczego wpadłam na ten pomysł tak późno? Spokojnie mogłabym to robić od kilku lat. Nie mam oszałamiającej liczby wyświatleń, ale przede wszystkim prowadzę tego bloga dla siebie. Cieszę się jednak z każdego nowego wejścia i komentarza 🙂

    Polubione przez 1 osoba

      • Dzięki. Nawzajem. Rywalizacja, wiadomo, jest. Ale dla mnie oznacza ono staranie się, żeby być na wysokim poziomie, żeby mnie czytano, bo wtedy i wydawnictwa doceniają takie zaangażowanie.
        Na pewno nie chciałabym piąć się do góry kosztem obrażania bliźnich.

        A tak na marginesie, to te linki w grupach na facebooku rzeczywiście niewiele dają.

        Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.